Jako urodzeni wojownicy Chewsurowie z niezwykłą czcią odnosili się do swojego ekwipunku. Broń dekorowali srebrem i mosiądzem, nadawali imiona i tworzyli legendy, które razem z mieczami i strzelbami przekazywane były z pokolenia na pokolenie. Broń, jakiej używali Chewsurowie, odznaczała się różnorodnością i wysoką jakością, zarówno ta używana do ataku, jak i do obrony. Kowalstwo miało w Chewsuretii długą tradycję, a lokalne wyroby cieszyły się dużym zainteresowaniem. Słynny kowal i rusznikarz, Samna Burduli, zapłacił za swój talent życiem. Feudał Doliny Aragwi schwytał Samnę i skrócił go o głowę, aby pozbawić Chewsurów wyśmienitego ekwipunku, który wychodził spod jego ręki. Z broni białej najbardziej popularne były proste klingi, o trzonkach w kształcie krzyża, wzorowane na średniowiecznych mieczach francuskich: frangula i dawidferuli. Używano również innych importowanych kling: dedal-franguli (włoski), dedal-misruli (damasceński), czy ostrz pochodzących z Chorezmu. W epoce między XIV a XVII w. popularne wśród Chewsurów były klingi wyrabiane przez włoskich mistrzów z rodu Ferrara. Korzystano także z różnego rodzaju kindżałów: szamchali, targo, lekuri (dagestański), kisturi (czeczeński). Kompletu dopełniały kastety noszone na kciuku w formie naparstka, z różnymi ostrzami – gaczia (od czra – ciąć), lesula (naostrzony, od leswa – ostrzyć) chweula (od chweuli – skręcony). Broń palną Chewsurowie najczęściej importowali, wyrabiając na miejscu jedynie lufy, kule i proch. Popularne były więc w Chewsuretii strzelby tureckie, nazywane „stambulskimi”, krymskie, węgierskie i francuskie. Charakterystycznym pancerzem Chewsurów były kolczugi, misiurki i małe, okrągłe tarcze, zwane hetyckimi, które malowano na czarno, aby były niewidoczne w świetle księżyca. Pancerzy dopełniały często zdobione napierśniki, naramienniki, nagolenniki, rękawice z siatki metalowej. Jeśli wojownik nie zakładał pełnego rynsztunku, zakładał zwykłą czapkę, ale z wszytymi od spodu metalowymi obręczami.
* * *
Chewsurowie z szacunkiem odnosili się do jeńców. Mawiali: – Wstyd, jaki przynosi im niewola, wystarczy. Pewien Chewsur o imieniu Leko pojmał Kista, którego zwali Hasan. Kist był bosy, a przed nimi byla długa droga do domu Chewsura. Leko zdjął kierpce i mówi do Hasana – Bierz! Hasan na to: – Bosym mnie pojmałeś, to i boso pójdę. – Ty nie znasz tej drogi, boso jej nie przejdziesz – odpowiedział Leko. – A ty przejdziesz? – zapytał Hasan. – Ja wychowywałem się jako sierota, przez większość czasu i tak nie miałem butów. Nie martw się, przejdę – odpowiedział mu na to Leko. Przez tydzień Leko nie wychodził z domu. Z ciepłego filcu robili mu okłady na poranione i poobijane o kamienie stopy.