Chewsurowie opanowali pasterstwo lepiej od uprawy ziemi. Jedną z przyczyn tego jest ukształtowanie terenu, które nie pozwala na zebranie plonów wystarczających na cały rok. Na skalistych pólkach uprawiano wprawdzie proso, lecz w ilościach niezapewniających samowystarczalność. Dlatego w chewsurskich wioskach zawsze ważna była kwestia kontaktów handlowych z mieszkańcami nizin. Jeśli Chewsurowie chcieli mieć chleb, nie mogli obejść się bez Tbilisi i innych miast w dolinie. Główne źródło dochodu dla Chewsurów stanowiła hodowla bydła. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży nabiału kupowali oni zboże, sól, wino, naczynia i narzędzia. Dlatego też krowy miały dla Chewsurów szczególną wartość i znaczenie. Chewsurska krowa jest mała, wytrzymała i łatwa do wykarmienia zimą. Jednocześnie daje dużo mleka, które odznacza się wysoką zawartością tłuszczu. Jest przystosowana do ciężkich warunków klimatycznych i górskiego terenu. Chewsurowie nie trzymali dużych stad owiec. Powodem były niebezpieczne ścieżki i odległość, jaką „białe karawany” musiałyby pokonać w drodze na zimowe pastwiska. Dlatego też mieli tylko tyle owiec, ile pomieściły łąki wokół wioski. Zagroda dla owiec oddzielona była od zagrody dla bydła. W typowym chewsurskim domu parter zajmowały zwierzęta, pierwsze piętro przeznaczone było dla ludzi, drugie zaś zajmowała spiżarnia, gdzie przechowywano i mielono zboże. Wiosną, kiedy pola były już zaorane i obsiane, pędzono bydło na hale, gdzie zbudowane były szałasy. Dojne krowy pasły się niżej, a byki i jałówki pędzono wysoko, pod same turnie. Kiedy kończyły się żniwa i sianokosy, bydło z letniego wypasu spędzano w doliny, a razem z nim górale wracali do domostw.